Jak unikać marketingowych sztuczek – krótki poradnik

Jak unikać marketingowych sztuczek? Jak je rozpoznać i świadomie zarządzać swoimi finansami? Wbrew pozorom nie jest to wcale takie trudne. Zbliżają się największe wyprzedaże w roku (a przynajmniej marketingowcy chcą, żebyśmy w to wierzyli), zewsząd osaczają nas reklamy, przypominające nam, jak dużo możemy zyskać, albo jak mocno czegoś potrzebujemy. Delikatnie (lub całkiem otwarcie) sugerujące, że nasze życie jest niepełne (czy też totalnie do kitu), jeśli nie kupimy „xyz”.

Chcę Wam dzisiaj o tych sztuczkach napisać, ale wcale nie chodzi mi o to, żeby wszędzie węszyć spisek i denerwować się, że ktoś chce nam coś sprzedać. W żadnym wypadku. Chodzi o to, żeby świadomie wydawać swoje pieniądze. Jeśli jakaś promocja Was zainteresuje i faktycznie chcecie w ten sposób spożytkować swoje finanse. To super! Ale niech to będą zamierzone (przemyślane) decyzje, a nie pod wpływem impulsu. Bądźcie świadome tych marketingowych zagrywek, które sprawiają, że nasze portfele same się otwierają. W końcu nie każda „promocja” jest faktycznie promocją 😉.

Jak unikać marketingowych sztuczek

Zacznę przewrotnie, że niekoniecznie musimy ich zawsze unikać. Czasami faktycznie możemy zyskać, korzystając z promocji. Szczególnie jeśli zakup jest dobrze przemyślany i zaplanowany. Ale ZAWSZE warto być świadomą tych mechanizmów, które sprawiają, że tracimy głowę. I jak już pisałam na wstępnie, nie próbuję nikogo przekonać, że te sztuczki są złe. Byłabym  hipokrytką, bo przecież sama z nich czasem korzystam w oszczędnickim sklepie🙂. Chcę jednak, żebyście intencjonalnie podejmowały Wasze zakupowe decyzje i były w stanie rozpoznać te tricki.

Oszczędnicki przegląd marketingowych sztuczek

Warto zwrócić uwagę, że nie zawsze chodzi o obniżenie ceny. Chociaż to nam się głównie kojarzy, gdy myślimy o promocjach. Jest znacznie więcej bodźców, które skłaniają nas do zakupów:

1. Wyjątkowy dzień
Tak jak zbliżające się Święta. Albo Dzień Matki, Walentynki, Dzień Kobiet/Chłopaka/Dziecka/Babci/Dziadka… Jak sobie czarno na biały wypiszemy okazje, z powodu których „powinniśmy” obdarować innych prezentami to wyjdzie ich doprawdy sporo. I wcale nie twierdzę, że powinniśmy zupełnie zrezygnować z tych miłych gestów. Ale zastanowić się, czy na pewno nasz budżet wytrzyma kolejne wystawne prezenty… Czy to zawsze muszą być prezenty materialne? [Doświadczenia ponad rzeczy – prezenty niematerialne]


2. Obniżka cen
Tej sztuczki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Wiadomo, że niższa cena skłania do zakupu. Szczególnie jeśli czas tej obniżki jest ograniczony (ale o tym w kolejnym punkcie).

3. Sztuczne zawyżanie cen, żeby je później obniżyć.
Czyli podawanie fałszywych wyższych cen i  proponowanie wielkich obniżek. Taka praktyka jest nielegalna, ale tylko wtedy, gdy można udowodnić, że cena (od której jest obniżka) jest fałszywa. Sklepy wykręcają się w ten sposób, że kilka dni (lub tygodni) wcześniej podwyższają regularne ceny, żeby móc potem je znacząco obniżać.
Janusz z bloga greenprojects polecił świetną stronę FakeFriday, gdzie możecie sprawdzić historię cen danego produktu i przekonać się, czy dzisiejsza promocja to faktycznie promocja.

4. Ograniczony czas
Ta metoda ma na celu uzmysłowić nam, że jeśli „teraz” nie kupimy, to jutro zapłacimy więcej. Więc jest to mocny bodziec, który skłania nas do wydania pieniędzy właśnie w tym danym momencie. I jeśli faktycznie coś planowaliśmy kupić (lub mamy budżet przewidziany na takie wydatki) to opłaca się korzystać z takich okazji. Problem pojawia się wtedy, kiedy kupujemy rzeczy, których wcale nie potrzebujemy tylko dlatego, że jutro będą droższe.

5. Limitowana edycja
Mając produkt z limitowanej edycji, można się poczuć wyjątkowo. To dobro luksusowe, które nie jest dostępne. Więc jeśli nie teraz, to kiedy? Być może nigdy :).

6. Pakiety
To zwiększanie wartości koszyka klienta poprzez zaproponowanie kilku wariantów zestawów. Na przykład kilka książek (które pojedynczo kosztowałyby drożej).

7. Nie mam pojęcia jak to nazwać
Ale chodzi mi o sztuczki typu „2 za 1”, „drugi produkt za 50%”, „Trzeci produkt za grosz”. Może to trochę cross-selling, trochę pakiety, ale nie jestem pewna. W każdym razie… nieważne jak to się nazywa, ważne, że znacie mechanizm ;). Czasami taka promocja zupełnie się nie opłaca. Niekoniecznie pod względem finansowym, ale też bezsensownego kupowania za dużej ilości rzeczy, z których później nie korzystamy.

8. Cross-selling (sprzedaż krzyżowa)
To proponowanie produktów komplementarnych do zakupionego „podstawowego” artykułu (lub usługi). Które sprawią, że korzystanie z niego będzie przyjemniejsze, łatwiejsze lub pełniejsze. Na przykład kupując laptopa, sprzedawca (lub algorytm) może Wam zaproponować jeszcze pokrowiec, myszkę etc. Albo, gdy kupujecie koszulkę, to jeszcze przyda się przecież pasek i torebka :).

9. Up-selling (sprzedaż uzupełniająca)
Metoda polega na proponowaniu droższych (lub „większych”) produktów/usług niż te, których dotychczas używałaś (czy korzystałaś). Na przykład, jeśli kupisz ebooka na jakiś temat, za jakiś czas możesz dostać propozycję zakupu kursu na ten temat. Albo trzymając się laptopów. Planujesz kupić komputer z „gorszymi parametrami”, ale sprzedawca przekonuje cię na lepszy (i rzecz jasna droższy).

10. Drogie produkty, których nikt nie kupuje
W niektórych sklepach można zobaczyć kilka lub kilkanaście bardzo drogich produktów, które po prostu tam są. Nikt ich nie kupuje, ale ich wysoka cena sprawia, że zakup innych produktów wydaje się całkiem racjonalny.

11. Magia końcówki
Nie wiem jak Wam, ale mi niejednokrotnie zdarzyło się, że pani ekspedientka pytała, czy może mi być dłużna grosika. Oczywiście nigdy nie odpowiedziałam negatywnie. W końcu co to jest jeden grosz. Ale badania pokazują, że konsumenci ZNACZNIE chętniej sięgają po produkty z tą magiczną końcówką „99” czy „90”. A wszystko przez nasz upraszczający umysł, który woli zaokrąglać wszystko w dół. Zatem jeśli widnieje cena 4,99, to w pierwszym momencie zarejestrujemy tylko te 4 złote.

12. Karty podarunkowe
W pierwszym momencie może się zdziwicie widząc tu ten podpunkt. Bo przecież jaki związek mają karty podarunkowe z marketingowymi sztuczkami? Ale zastanówcie się, ile razy „musiałyście coś dobrać do rachunku”, żeby nie stracić pieniędzy, które zostałyby na karcie. (Chociaż wydaje mi się, że obecnie sporo sklepów oferuje wielokrotną możliwość korzystania z karty). Kolejną pułapką jest ich ograniczenie czasowe. Nie znam niestety żadnych badań, ale jestem przekonana, że część z podarowanych kart nigdy nie zostaje wykorzystana. Bo ktoś gdzieś kartę zapodział lub przegapił termin.

13. Ceny w różnych konfiguracjach
Czasami ceny droższych  czy też bardziej luksusowych produktów podawane są w innej jednostce. Np. zamiast ceny za 1 kilogram widzimy cenę za 100 g. Innym wariantem tej sztuczki jest podawanie niektórych produktów za sztukę a innych za kilogram. Dlatego trzeba dobrze czytać etykiety ;).

14. Produkt/usługa gratis
To technika szczególnie popularna w sklepach internetowych, gdzie na przykład darmowa wysyłka wiąże się ze złożeniem zamówienia na określoną kwotę.
Produkt gratis również czasami skłania nas do „dorzucenia czegoś do koszyka”, żeby otrzymać ten bonus.

15. Oszczędzanie przez wydawanie
Na koniec zostawiłam moją ulubioną metodę sugerującą, że oszczędzamy wydając pieniądze. I z jednej strony może się wydawać, że faktycznie… kupiliśmy przecież coś taniej. Więc pieniądze zostały w naszym portfelu, czyli zaoszczędziliśmy. Prawda jest jednak taka, że zbyt często te zakupy były zupełnie niepotrzebne. I gdyby nie „świetna okazja” to byśmy po nie nie sięgnęły.

Zostawiam Was więc z sentencją „Zaoszczędź 100% – nic nie kupuj” :P. Chociaż sama jutro zamierzam kupić kilka ubrań. Ale znacie mnie i moje podejście do mody, więc wszystkie wydatki są mocno przemyślane.

To pewnie nie jest kompletna lista i chociaż pytałam Was na facebooku i instagramie o Wasze pomysły – to jeśli macie jeszcze jakieś – dajcie znać!

 

 

Oszczędnicka