Pod ostatni zadaniem (Księga Cen) wywiązała się fajna dyskusja, że nie u wszystkich takie działanie będzie miało znaczący wpływ na zmniejszenie kosztów. I o to właśnie chodzi. Żeby nie podążać ślepo za żadnymi wskazówkami, tylko dostosowywać je do siebie (To oczywiście nie ma zastosowania do zadań nr: 1,2,4,5,6 i 18 :P).
Dzisiaj zadanie, które jest moją bolączką. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się przekonać Oszczędnickiego. W tym tygodniu jest to całkiem możliwe, bo dopiero w środę wracamy do domu (jesteśmy teraz nad morzem <3), więc zostają nam tylko 4 dni. Ale o co chodzi? O planowanie posiłków :).
Zadanie 21: Planuj tygodniowe menu!
Kilka razy próbowałam, ale nigdy nie wprowadziliśmy tego na stałe. Oszczędnicki zawsze mówi, że On nie wie, na co będzie miał ochotę za kilka dni… Nie wiem jak zbić ten argument. Może macie jakieś sposoby? Nie chcę, żeby to było tylko na mojej głowie, odgórnie narzucone menu. Chcę, żeby to były nasze wspólne wybory :). Wiem, że część z Was świetnie sobie z takim systemem radzi (polecam np wpisy Bogusi). Mam nadzieję, że u nas niebawem też tak będzie!
Co o tym myślicie? Próbowałyście kiedyś planować posiłki? A może już to robicie? Może macie jakieś sprawdzone sposoby, jak zmotywować nieprzekonanych członków rodziny?
–
Nie chcesz przegapić kolejnych wpisów z serii Ogarnij swoje finanse w 52 tygodnie? – zapisz się na newsletter. Zapraszam Cię też do facebookowej grupy, gdzie znajdziesz motywację i wsparcie
–