Co jakiś czas dostaję pytanie, czy moje dzieci chodzą na jakieś zajęcia dodatkowe. Część osób jest bardzo zdziwiona, gdy odpowiadam, że nie. Niektórzy zakładają, że ma to związek z finansami. Czy faktycznie tak jest? Przekonacie się w dzisiejszym artykule.
Obecnie moi chłopcy mają 3 i 5 lat i nie widzę potrzeby uczęszczania na żadne zajęcia dodatkowe, ale wcale nie neguję wyborów innych. Nie twierdzę też, że nigdy w życiu nie będą na nie chodzili :). Po prostu nie chodzą teraz i póki co nie zamierzamy tego zmieniać.
Dlaczego moje dzieci nie chodzą na zajęcia dodatkowe?
Jest kilka czynników. Przede wszystkim czas.
Przez sporą część dnia jesteśmy osobno. Oboje z Oszczędnickim uwielbiamy swoje prace i wcale byśmy nie chcieli przebywać z naszymi dziećmi 24 godziny na dobę, ale… jednak sporą część dnia zajmuje nam praca zawodowa i szkoda nam tracić po południu czas na aktywności, które bardzo często możemy robić razem.
I to jest coś, co sprawdza się u nas teraz. Zdaję sobie sprawę, że pewnie za kilka lat chłopcy wcale nie będą chętni, żeby spędzać z nami tyle czasu. Dlatego tym bardziej staram się wykorzystać te chwile, kiedy mamy na nich duży wpływ i możemy kształtować, żeby wychować na odpowiedzialnych i świadomych ludzi.
Zajęcia dodatkowe sprawiają, że musimy się dostosować do jakiegoś grafiku, a my bardzo lubimy robić rzeczy spontanicznie. Zazwyczaj nie planujemy naszych dni, ale zawsze staramy się zrobić razem coś ciekawego.
Kolejnym aspektem jest wspólne życie.
Chcemy, żeby chłopcy widzieli, ile pracy potrzeba w „codziennym życiu”. Na przykład gotowaniu czy sprzątaniu. Staramy się też angażować ich w te aktywności. Chociaż czasami trzeba później znacznie dłużej sprzątać :P.
Finanse
A co z pieniędzmi? Czy to też jeden z argumentów, dlaczego chłopcy nie chodzą na żadne zajęcia dodatkowe? Abosultnie nie. Chociaż oczywiście planujemy nasz budżet i zastanawiamy się nad tym, co jest dla nas ważne.
Na przykład w tym roku zrezygnowaliśmy z publicznego przedszkola. I to nie dlatego, że Najmłodszy się do niego nie dostał. Stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej dla chłopców. Więc zamiast 240 złotych płacimy miesięcznie 1300. I uważamy, że to bardzo dobra decyzja.
Zatem co robimy popołudniami?
Kiedy pogoda na to pozwala, jeździmy na wycieczki rowerowe, chodzimy na długie spacery czy zwiedzamy Dolny Śląsk. Kiedy jesteśmy w domu, czytamy razem książki. Jeśli chłopcy mają ochotę, to robimy zadania z matematyki, uczymy się pisać i czytać (korzystamy z „zeszytów montessori”). Uczymy się o zwięrzętach, o naszej Planecie i jak możemy jej pomóc. Czasami oglądamy filmy o zwierzętach, a ostatnio też kanał na Youtubie o dinozaurach i Busem przez świat.
Swobodna zabawa i nuda.
Obserwuję w dzisiejszym świecie (ale być może tylko w niektórych środowiskach), że ludzie strasznie boją się nudy i starają się zapełnić swoim dzieciom każdą minutę. I robią to w dobrej wierze, ale… niestety nieświadomie im szkodzą.
Jak dziecko ma się nauczyć samo zarządzać swoim czasem, jeśli ma grafik wypełniony po brzegi i cały czas ktoś za nie decyduje, co trzeba teraz zrobić?
Jest wiele naukowych badań, które podkreślają ważność swobodnej, niezaplanowanej zabawy dzieci. Jasne, że początki mogą być czasem trudne, tym bardziej, jeśli dziecko jest przyzwyczajone do nieustannej stymulacj. Polecam posłuchać podcastu Simple Families, który bardzo poukładał mi w głowie.
To ważne, żeby dzieci miały czas tylko dla siebie.
Oczywiście to nie jest tak, że nasi chłopcy pięknie się razem bawią przez kilka godzin. Dość często taka swobodna zabawa kończy się krzykami, ale uczą się rozwiązywać konflikty samodzielnie (z naszym niewielkim wsparciem, jeśli jest taka potrzeba). Nie jest też tak, że siedzą cichutko w pokoju, bo ich zabawy zazwyczaj są bardzo głośne, ale.. wiem, że to bardzo ważne dla ich rozwoju ;).
Czy Wasze dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe? Czy to był ich wybór czy Wasza potrzeba?
Ile kosztuje dziecko? – podsumowanie półroczne
Ile kosztuje pierwszy rok życia dziecka
Ile kosztuje dziecko? – podsumowanie kolejnego półrocza
Ile kosztuje dziecko – podsumowanie drugiego roku
Oszczędnickie dziecko – wyprawka dla noworodka