Wyjście ze strefy komfortu

wyjscie-ze-strefy-komfortu

Pamiętacie, jak pisałam, że na początku nie powiedziałam nikomu, że zaczęłam pisać bloga? Obawiałam się reakcji innych, ich oceny, nie wiedziałam też czy to dla mnie, a nie chciałam być postrzegana jako osoba o słomianym zapale. Nie powiedziałam nawet Oszczędnickiemu! Właściwie dalej to taka moja mała tajemnica, o której wie tylko niewielki krąg najbliższych mi osób.

Anonimowe pisanie bloga jest łatwiejsze, tym bardziej że dzielę się naszymi wydatkami. To jest w pewien sposób krępujące, że możecie mi zajrzeć do portfela, ale z drugiej strony wiem, że jest dla wielu z Was motywacją do pracy nad Waszym domowym budżetem.

Jednak teraz dojrzałam do tego, żeby odsłonić trochę rąbka tajemnicy. Tym bardziej że Oszczędnicki stwierdził, że mam beznadziejne zdjęcia na blogu i się nimi zajmie… Także od dzisiaj, wszystkie zdjęcia (albo większość) będą autorstwa mojego wspaniałego męża. Jego fotografie możecie zobaczyć na chomaart.pl

Zatem:

Mam na imię Alicja i jestem oszczędna (to brzmi niemalże tak jak na spotkaniu AA, przynajmniej takim z amerykańskich filmów :P), Oszczędnicki to Filip, a Junior – Ignacy. Jak już Wam opowiadałam, byliśmy oszczędni od zawsze. Nigdy nie mieliśmy problemów z nadmierną konsumpcją. Od zawsze przedkładaliśmy być nad mieć. Dzieliliśmy się już z Wami naszym podejściem do pieniędzy oraz receptą na to, czego nie robić, żeby być bogatym. Mamy to szczęście, że mieszkamy w mieszkaniu rodzinnym, więc póki co, nie wisi nad nami widmo kredytu hipotecznego. Jednak mamy też spore osiągnięcia w dziedzinie akumulacji kapitału 😛 Po studiach pojechaliśmy w  7-miesięczną podróż dookoła świata za własnoręcznie zarobione pieniądze. Nie dostaliśmy ani grosza od rodziców i nie pracowaliśmy podczas wyprawy. Jeśli jesteście zainteresowani, relacje i zdjęcia z podróży możecie zobaczyć na stronie showmeyourway.pl bądź na facebookowym fanpage’u.

Po powrocie zaczęliśmy „normalne” prace i teraz (od niemal roku!) odkrywamy świat jako rodzice. To nie lada wyzwanie, ale okraszone sporą dawką szczęścia 🙂 Jednak wbrew powszechnej opinii dziecko, to wcale nie jest finansowa studnia bez dna, co mam nadzieję, udaje mi się jasno pokazywać na blogu. Moim celem na 2016 rok jest dotarcie z tą nowiną do jak największej liczby obecnych, ale i przyszłych rodziców 🙂 Jestem przekonana, że z Waszą pomocą mi się to uda.

 

A jaka jest Wasza historia? Byliście oszczędni „od zawsze” czy mieliście (a może dalej macie) epizod nadmiernej konsumpcji i życia na kredyt? Jestem niezmiernie ciekawa 🙂

Oszczędnicka