Koniec roku i początek nowego to dla większości z nas czas podsumowań i wielkich planów na nadchodzący rok. Analiza swoich działań jest bardzo ważna, bo pozwala nam się rozwijać. Jednak chyba planowanie nowych działań jest jeszcze ważniejsze :). Jako że mam zamiar profesjonalnie podejść do tematu (czyli stosując metodologię SMART), to planami na Nowy Rok podzielę się z Wami niebawem. Dzisiaj natomiast chciałabym podsumować (już prawie) miniony rok i przedstawić blogową rozpiskę na kolejny.
2015 rok był dla mnie wyjątkowy. Pod koniec lutego urodził się Junior i całe życie przewróciło mi się do góry nogami. Oczywiście w pozytywnym wymiarze, chociaż na początku było ciężko. Trafiło nam się tak zwane high need baby czyli wymagające dziecko… Przez pierwsze dwa miesiące swojego życia Junior miał trzy tryby: jadł, spał i darł się. Nie było opcji, żeby Królewicz leżał świadomie, z otwartymi oczami. Po prostu cały czas się darł. Nanosiliśmy się i natańczyliśmy za wszystkie czasy (mam nadzieję, że to się już nie powtórzy :P). Prawdopodobnie było to spowodowane zwiększonym napięciem mięśniowym. Odwiedziliśmy kilka razy rehabilitantów (niestety prywatnie), ćwiczyliśmy intensywnie w domu i pod koniec maja płaczu było już dużo mniej. Wobec tego na początku czerwca wybraliśmy się nawet na krótkie wakacje nad nasze polskie morze 🙂 Mniej więcej wtedy zaczęłam myśleć nad założeniem bloga, żeby pokazać, że dziecko wcale nie musi kosztować fortuny. Bo nas z pewnością (póki co) nie kosztowało. I że świadome zarządzanie domowych budżetem wcale nie musi być trudne. Ani przesadnie męczące.
Pierwszy wpis pojawił się 2 lipca. Na początku na bezpłatnej platformie blogspot, bo chciałam zobaczyć czy mi się to spodoba i czy znajdę czas :). Chociaż miałam pomysły i chęci do tworzenia treści, to ciężko było mi się zorganizować, mając pod opieką małego szkraba (który śpi jedynie na spacerach, w domu w ciągu dnia dokazuje, a wieczorami budzi się niemal co pół godziny). Jednak po trzech miesiącach wiedziałam, że bardzo mi się TO podoba. Był też pierwszy odzew od czytelników. „Poważne blogowanie” rozpoczęłam w listopadzie (kiedy to przeszłam na własną domenę). Formuła bloga była początkowo dość płynna, ale teraz chciałabym się skupić na pomocy i edukacji finansowej przede wszystkim Mam, bo to one są w największym stopniu narażone na marketingową indoktrynację „kup dla swojego dziecka to, co najlepsze (i jeszcze więcej) – a jak nie masz już pieniędzy, to weź pożyczkę”.
Najwspanialszą rzeczą w blogowaniu był Wasz odzew, że to, co piszę jest dla Was inspiracją 🙂 To niesamowite uczucie, wiedzieć, że komuś się pomaga! Zostałam doceniona nie tylko przez czytelników, ale również przez blogerki : Kaśkę z Poligonu domowego, Magdę z Finansów na obcasach oraz Anię z Tajemnic Portmonetki.
Blogowa rozpiska:
Zobowiązuję się, że w nadchodzącym roku będę pisać systematycznie, żebyście wiedziały czego i kiedy możecie się spodziewać. Wprawdzie w marcu wracam do pracy, ale mam nadzieję, że mimo to znajdę czas na dzielenie się z Wami moimi przemyśleniami i sprawdzonymi sposobami na ogarnianie świata domowych finansów.
Pisałam ostatnio o kursie, który przygotowuję. To będzie coś, czego jeszcze nie ma w polskim internecie 😛 Nie przestraszcie się tylko jego długością. Zapewniam Was, że dzięki temu przejdziecie przez niego niemal bezboleśnie, a efekty zadziwią nawet sceptyków. Zapiszcie się proszę na newsletter (możecie to zrobić w formularzu z prawej strony), żeby otrzymywać dodatkowe materiały związane z kursem.
Tadam tadam tadamm!
Oficjalnie zapraszam Was na kurs
>>Ogarnij swoje finanse w 52 tygodnie<<
Premiera już 4 stycznia!
Wiem, że wiele z Was w natłoku codziennych obowiązków nie ma kiedy, nawet pomyśleć o finansach. Odkładacie to na nieistniejące później… Być może wydaje się Wam, że nie macie czasu, ochoty i kompetencji, żeby się tym zająć. Ale powiem Wam, że same siebie oszukujecie. Być może kursy ekspresowe są dla Was zbyt przytłaczające. Macie przecież tyle innych rzeczy do zrobienia. Jeśli zupełnie nie ogarniacie swoich finansów to na pewno zajmie sporo czasu poukładanie ich. Dlatego chcę Wam zaproponować bardzo długi horyzont czasowy. Efekty nie będą spektakularnie szybkie. Być może na początku pomyślicie, że niewiele się zmienia. Ale gwarantuję Wam, jeśli wytrwacie rok w tym projekcie, zyskacie nieznany dotąd spokój i będziecie panować nad swoimi pieniędzmi (a nie odwrotnie). Niektóre zadania będą trudniejsze i będą wymagały od Was więcej pracy i czasu. Nie chcę Was przekonywać, że wszystko odbędzie się bez najmniejszego wysiłku z Waszej strony, ale na pewno postaram się by było jak najmniej boleśnie 🙂 Inne zadania będą bardzo proste, a niektórych być może wcale nie będziecie musiały wykonywać (bo już działacie według takich zasad).
Żebyśmy mogły się nawzajem wspierać założyłam grupę na facebooku. Zapiszcie się na newsletter i dołączcie do grupy. Wpisy będące częścią kursu, będą się ukazywały w każdy poniedziałek.
W pierwszą i trzecią sobotę miesiąca zapraszam na recenzje książek w serii oszczędnicka poleca. Będę dla Was prześwietlać tytuły związane przede wszystkim z finansami, ale znajdą się też pozycje z innych dziedzin (motywacja, minimalizm, dziecko).
W każdą pierwszą środę miesiąca możecie się spodziewać finansowego podsumowania poprzedniego miesiąca.
Raz w miesiącu ukaże się też post – Jak oszczędzić na dziecku – gdzie dokładnie prześwietlę daną kategorię wydatków. Wiem dla niektórych zabrzmi to strasznie – jak można oszczędzać na dziecku?! Ale dlaczego by nie? Pozbądźmy się tego poczucia winy, że musimy kupić dzieciom „wszystko i jeszcze trochę”. Wcale nie musimy! Nie lepiej oszczędzać na rzeczach dla nas nieistotnych, żeby móc wydawać pieniądze na to, co jest dla nas ważne? A duża część tzw. dziecięcych wydatków wcale nie jest niezbędna.
Natomiast w ostatnią sobotę miesiąca podzielę się z Wami inspirującymi linkami z dziedziny finansów.
Jak Ci się podobają te plany? A może chciałabyś przeczytać o czymś jeszcze? Śmiało, podziel się w komentarzu!