Chcesz być bogaty, ale nie wiesz, od czego zacząć? Pewnie nie raz spotkałeś się z opinią, że należy się ubierać stosownie nie do pozycji, którą się zajmuje, ale do tej, którą chciałoby się zajmować. Albo, żeby myśleć o sobie jak o bogatym człowieku i tak się zachowywać… Wtedy świat, “będzie tak o Tobie myślał’ i niczym samospełniająca się przepowiednia tak się stanie. Brzmi jak rady żywcem wyjęte z „Sekretu”, prawda?.
A ja Ci powiem, że to ściema! Dzięki łatwo dostępnym kredytom konsumpcyjnym łatwo o wrażenie, że jesteśmy w “lepszej sytuacji” niż w rzeczywistości jesteśmy. Ale ta wydmuszka nie sprawi, że na naszym koncie pojawi się więcej pieniędzy. Właściwie będzie zupełnie odwrotnie. Bardzo łatwo wziąć pierwszy kredyt (na jakże przecież potrzebne, niezbędne nam do życia rzeczy…). Kolejny również, a potem wpadamy w pętlę zadłużenia… Stajemy się biedni, usiłując wyglądać jak bogaci. Zastanów się, czy naprawdę chcesz tak żyć?
Chcesz, żeby Twoją dewizą był tekst z Podziemnego Kręgu:
„Chodzimy do pracy, której nie cierpimy, kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, usiłując zaimponować ludziom, których nie lubimy, udając kogoś, kim nie jesteśmy.”
Twoje życie to Twoje wybory. Ale my nie chcemy tak żyć (i nie żyjemy :). Jeśli chcesz być bogaty, przestań zachowywać się tak, jakbyś już był. Żyj na takim poziomie, na jaki Cię stać. Albo jeszcze lepiej odrobinę „niżej”. Korzystaj tylko z owoców swojej pracy, a nie z pozornie łatwego, ale jakże zwodniczego, pożyczonego pieniądza. Życie na kredyt, w pozornym luksusie to droga donikąd. Tak jak pisał Marcin z FBO o finansach Kena i Barbie: „[…] to nawet nie jest życie, tylko forma współczesnego niewolnictwa, która tym się różni od harowania na plantacji bawełny, że Kena i Barbie nikt nie porywa i nie przywozi w kajdanach z Afryki. Nie musi, bo sami pokornie pakują się w łapy swych „panów”: łaskawych pożyczkodawców. To właśnie dla nich ruszają co rano do pracy…”.
Konsumpcja sama w sobie nie jest zła. Ale rozważna konsumpcja. Konsumpcja na kredyt to „największe zło zachodniego świata”. To co, chcesz być niewolnikiem pożyczonego pieniądza, czy wolnym człowiekiem? Pamiętaj, żeby to była twoja świadoma decyzja. Musisz być przekonany, że wiesz, dlaczego robisz, to co robisz. Że to Ty robisz dobrze, a nie rzesze żyjących na kredyt. Chociaż na początku drogi może wydawać się, że to im jest lepiej w życiu. Jednak szybko przekonasz się, że wcale tak nie jest.
“Pieniądze szczęścia nie dają, lecz każdy chce to sprawdzić osobiście.” (S. Kisielewski)
Bardzo mądre słowa. Polecam jeszcze jeden post Marcina z FBO pt. "Ugotujesz się jak żaba" – moim zdaniem świetny. A swoją drogą ostatnimi czasy straszna nagonka zewsząd na życie na kredyt. Nie masz na wczasy?-kredyt. Nie masz na samochód?-nie ma sprawy-kredyt. Nie stać Cię na spełnianie marzeń?-kredyt. Jeśli już nikt nie chce Ci pożyczyć-wpadnij po chwilówkę. Ciężko zachować dyscyplinę finansową w tych warunkach. Im więcej takich wpisów tym większa szansa, że ktoś przynajmniej zastanowi się dwa razy przed wzięciem kredytu. Pozdrawiam
FBO przeczytałam "od deski do deski" 🙂 Z tymi reklamami kredytów to faktycznie nagonka. A już niebawem będzie jeszcze więcej, bo zbliżają się grudniowe święta. Swoją drogą, czy tak ciężko odłożyć te pieniądze na prezenty wcześniej? Przecież wiadomo, że grudzień przyjdzie – to skąd to "zaskoczenie"? Życie na kredyt to ciężkie życie :]
Nie znoszę mieć choćby najmniejszego długu i "podziwiam" ludzi, którzy potrafią w ten sposób funkcjonować. Od razu myślę o rozmowie ze znajomą, która zaczęła mi się kiedyś żalić, że ma kredyt studencki do spłacenia. Spytałam się jej, po co go w ogóle brała, bo z tego co pamiętam, to nawet na nic konkretnego tych pieniędzy nie przeznaczyła (całe studia mieszkała z rodzicami, nie ma i nie miała samochodu etc.). Na co mi odparowała, że nie rozumiem, bo ja to byłam "taka bogata". Śmiać mi się zachciało, bo mnie nie było stać na takie życie, jakie ona prowadziła – 2 razy w miesiącu fryzjer, kosmetyczka, jedzenie w restauracjach czy kupowanie co chwila nowych ciuchów. Nno, ale to ponoć ja byłam bogata, a ona taka biedna 😀
No właśnie, wszystko zależy od podejścia – jeśli ktoś uważa, że życie na kredyt jest okej bo on przecież potrzebuje kosmetyczek, wyjść do restauracji etc. Ba nawet mu się należy… To zawsze będzie biedny. Podstawowa zasada: nie wydawaj nie swoich pieniędzy (jeśli nie musisz, a w bardzo niewielu przypadkach naprawdę musisz). Myślę, że jest mnóstwo ludzi, którzy dali sobie wmówić, że takie konsumpcyjne życie (na kredyt) to jedyna opcja 🙁
No tak, są ludzie, których wydatki są zawsze większe od dochodów… Pamiętam znajomego ze studiów, który po wynajęciu mieszkania od razu wziął pożyczkę z znanej firmy P…., aby kupić sobie najważniejszą na świecie rzecz – konsolę do gier. Do tego zakupił najdroższy na rynku internet (bezprzewodowy – bo był dostępny od ręki – a było to ok. 10 lat temu, więc ceny były kosmiczne) żeby grać w sieci.
Nie wyobrażam sobie żyć na kredyt! Uważam, że lepiej przez cały rok zbierać na wakacje, odkładając co miesiąc trochę pieniędzy, niż w czerwcu wziąć kredyt, wyjechać do pięciogwiazdkowego hotelu, a potem przez resztę roku spłacać razem z odsetkami… Ale ludzie są rożni, znam takich, którzy biorą pożyczkę na nowy telewizor, mają go dwa miesiące, a potem znowu pożyczają na następny, chociaż pierwszy nadal nie spłacony, ale "przecież ten jest nowszy i lepszy, a do tamtego nie dało się podpiąć pendrive i oglądać filmów"…
Bardzo dobrze, że masz takie podejście, to już połowa sukcesu 🙂 Niestety wielu ludzi żyje na kredyt, zupełnie bez sensu.Wydaje im się, że mając takie czy inne rzeczy będą szczęśliwsi, a w rzeczywistości zapędzają się w kozi róg..
Według mnie tak duża liczba osób żyje na kredyt z prostego powodu – bo rodzina/sąsiad taki ma, a my nie chcemy czuć się gorsi. Znam masę osób których stać na przeciętne wyposażenie, ale że jeden z bogatszych znajomych w okolicy ( o którym się tak często mówi i nie zawsze z podziwem, choć zazwyczaj zazdrością) posiada duży telewizor z zakrzywionym ekranem to chcemy poczuć się tak jak on, a co. W końcu życie jest po to aby je przeżyć. A kredycik tak łatwo dostępny.. 🙂
Strasznie modne obecnie jest wzięcie kredytu ikupno mieszkania, samochodu czy innej przyjemności. Sama nie wiem co mnie kiedyś czeka w kwestii nieruchomości, ale bardzo chciałabym uniknąć zadłużenia się na 30 lat… To mnie przeraża!
Jak dla mnie kredyty i życie jakby było się bogatym to nie są do końca dwie równoznaczne sprawy. Bezmyślne pożyczki są dla mnie bez sensu i faktycznie prowadzą do współczesnego niewolnictwa i nie mają za wiele wspólnego z luksusem.
Zachowywanie się, jakby było się bogatym, które ma pomóc takim się stać, według mnie nie ma nic wspólnego z rzeczywistym wydawaniem pieniędzy, ale ze sposobem myślenia i postrzegania świata i siebie. To ma być motywacja do działania. Podobno bogaci ludzie mają sporo wspólnych nawyków (zdrowych i dobrych), więc może warto iść w tę stronę? Np. wstawać wcześniej i takie tam. 🙂 W internecie jest kilak list "nawyków osób bogatych".
Myślę, że najważniejszą cechą ludzi bogatych jest po prostu pracowitość połączona z rozsądkiem i żadne wstawanie wcześniej czy lepsze ciuchy tego nie zmienią 😉
Jasne, samo nastawienie jest ok. Ale w tekście chodziło mi o podejście "zastaw się, a postaw się". Myślę, że masz po części rację z tymi nawykami. Bo tak jak można przeczytać w książce "Siła Nawyku" o której pisałam tutaj –> http://oszczedniccy.blogspot.com/2015/10/oszczednicka-poleca-sia-nawyku.html
Dobre nawyki wzmacniają kolejne dobre nawyki 🙂
Stoimy własnie przed widmem pierwszego w życiu kredytu i strasznie się boję…..
Nie no, nie ma co się bać 🙂 Tylko trzeba rozważnie podejść do tematu i nie zadłużać się po szyję. Akurat kredyt hipoteczny często jest jedynym rozwiązaniem, żeby mieć własne mieszkanie 🙂
Nie mamy kredytow do splacenia. Kilka lat temu doszlismy do podobnych wnioskow – lepiej troche poodkladac i kupic za gotowke, niz drzec, czy damy rade splacic kredyt. Bo co bedzie jutro, tego nikt nie wie.
Jedyna rzecz, na ktora nie jestesmy w stanie odlozyc i wymagalaby kredytu, to kupno mieszkania/domu. Cztery katy sa potrzebne, a marzenie o domku z ogrodkiem wiecznie zywe. Od kilku lat wynajmujemy jednak tak tanie mieszkanie, ze logicznie rzecz biorac nie oplaca nam sie inwestowac we wlasna nieruchomosc. Owszem, kilka rzeczy nalezaloby w nim poprawic, a to wiaze sie z wydatkami, ale ja bylabym gotowa na np. remont lazienki. Moj maz juz mniej, bo jego zdaniem to jest (zacytuje; z gory przepraszam) „ladowanie komus w dupe”. A Wy co myslicie?
Myślę, że mimo wszystko (jeśli myślicie o kupnie swojego mieszkania/domu w przyszłości) powinniście spróbować odkładać chociażby najmniejszą kwotę miesięcznie na „mieszkanie”. Wiadomo, że ciężko kupić własne lokum za gotówkę, kredyt jest raczej niezbędny w większości przypadków. A na razie mieszkać w wynajmowanym skoro macie tak okazyjną cenę.
Jeśli chodzi o remont, to może moglibyście się umówić z właścicielami, że zrobicie go w zamian za zwolnienie z jednego lub kilku czynszów (w zależności ile będzie kosztował) lub obniżenie odstępnego. Nie zaszkodzi zapytać, bo to transakcja korzystna dla obu stron 🙂
Mądre słowa, za każdym razem gdy je czytam, dają chwilę na przemyślenia. Sam, aktualnie jestem na swoim i nie jest lekko. Ale zrobię wszystko, aby nie było jakiegokolwiek kredytu.
Dobra postawa Mirtes, trzymam kciuki, żeby Ci się udało 🙂
U nas niestety mamy kredyt hipoteczny, ale mieszkanie w swoim własnym, średniej wielkości mieszkaniu z rynku wtórnego (nie od dewelopera bo nas, zgodnie z logiką tego posta nie stać ;)) było tego warte. Grunt to dobrać taki rozmiar raty który nas nie zje.
Na inne rzeczy nie mamy kredytów i nie planujemy mieć:)
Kredyty hipoteczne to zupełnie inna sprawa. W większości przypadków ciężko ich uniknąć, ale tak jak piszesz trzeba z głową podejść do wysokości raty 🙂
Branie kredytów jest niestety bardzo modne i bardzo promowane przez banki.
Najdziwniejsze jest to, że kredyty biorą nawet ludzie zarabiający bardzo dobrze jak na polskie warunki, np. 5 czy 7 tysięcy złotych. Z kolei ludzie, którzy zarabiają niewiele, np. 1500 zł, też biorą kredyty, których później nie mogą spłacić.
Ja zarabiam bardzo przeciętnie, ale mam tylko kredyt na mieszkanie. Jeśli chcę coś kupić, na przykład aparat fotograficzny, to odkładam przez kilka miesięcy i kupuję z oszczędności.
Pozdrawiam:)
Apetyt rośnie w miarę jedzenia… Osoby, które więcej zarabiają, pewnie więcej też wydają. Żyjąc na kredyt stwarzają fasadę bogactwa i dobrobytu, a w rzeczywistości są biedniejsi niż ci, którzy zarabiają najniższą krajową, ale racjonalnie zarządzają swoimi finansami.
Jeśli chodzi o reklamy kredytów, to przed Świętami osiągają swoje apogeum. Nie mam telewizji, ale w radio ciągle słyszę jakieś oferty kredytów na ten „specjalny czas”. Najgorsze jest to, że wiele osób sięgnie po taką „pomoc”…
„Sekret” kiedyś zamydlił mi oczy. Pamiętam, że zachwyciła mnie ta książka, czytałyśmy ja na zmianę z koleżankami i zachwycałyśmy się jej prostą mądrością. Aż przyszedł moment, kiedy zadałam sobie pytanie – i co z tego? Myślenie o pieniądzach wcale nie sprawia, że się mnożą w moim portfelu. I przecież nie o to chodzi tak naprawdę. Czas leci cholernie szybko. Poświęcanie go na zarabianie pieniędzy kosztem innych przyjemności, to najgorsze co można zrobić.
No właśnie, samo myślenie nic nie zmieni. Owszem, nastawienie jest bardzo, bardzo ważne. Działanie, ale sensowne (a nie bieganie jak chomik w kołowrotku) to podstawa. Sekret czytałam i oglądałam, ale podeszłam do tego jako do ciekawostki raczej 🙂
„Chodzimy do pracy, której nie cierpimy, kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, usiłując zaimponować ludziom, których nie lubimy, udając kogoś, kim nie jesteśmy.” – cytat dobrze mi znany. Świetna myśl dla tych, którzy biorą kredyty, na które ich nie stać i stają się tak naprawdę nieszczęśliwi. Bo kredyt trzeba spłacić.
Dokładnie, co więcej stają się niewolnikami. Nie mogą na przykład zrezygnować z pracy, w której się duszą „bo kredyt”. Ale na co? Na rzeczy, których wcale nie potrzebują by przeżyć kolejny dzień 🙂
Oj.. dobry tekst. Bardzo trafne cytaty, aż sobie je zapiszę. Jeden znam, ale tego drugiego nie znałam. Co do „Sekretu”, to tam trochę o co innego chodzi – mianowicie o prawo przyciągania. Czyli musimy myśleć, że mamy dostatek, wierzyć w niego i czuć go. Ale branie kredytu, to trochę zaprzeczenie dostatku 😛 Przede wszystkim trzeba być sobą i zrozumiec jak działa pieniądz. Czym wiecej zarabiamy, tym więcej wydajemy. Trzeba więc zrozumiec pieniądze i nauczyć się nimi gospodarować.
+Cale nasze życie to niewolnictwo. Ludzie chodzą do pracy za marne grosze, by przeżyć, spłacić kredyt i udawać, że mają czas na normalne życie i że są szczęsliwi. Że są „wolni”
Ale od samego myślenia o pieniądzach czy dostatku nic się nie zmieni 🙂 Mogę sobie leżeć na kanapie i wyobrażać, że opływam w dostatki, ale nie sądzę, żeby to pozytywnie wpłynęło na moją sytuację finansową.
Bardzo dobry tekst, myślę że dla wielu osób to lektura obowiązkowa, bo kredyt bierze się niezwykle łatwo, a potem ciężko się go spłaca. Pozdrawiam!
Dokładnie, ale niestety nie wszyscy są odporni na wszechobecne przekonanie, że trzeba mieć „teraz, już, natychmiast” daną rzecz.
Dlatego ja zawszę tylko 50 PLN w kieszeni. Kredyt, kredytem ale jak się ma kartę kredytową to bardzo łatwo popłynąć z droższym zakupem. A tak 3 razy się pomyśli – czy aby na pewno ?
Ja nie przepadam za gotówką 😛 Wolę płacić kartą – ale Oszczędnicki przybiłby Ci piątkę.
Bardzo fajnie o historii wyjścia z długów opowiadały osoby w podcaście (ale dziwnie wygląda to słowo po odmianie) Michała Szafrańskiego. Myślę, że przed wzięciem kredytu zapoznanie się z tym jak łatwo wpaść w spirale zadłużenie powinno być obowiązkowe.
Ale chyba mało komu zależy, żeby ludzie myśleli przed wzięciem kredytu. A już na pewno nie bankom 🙁 Niektóre historie u Michała (czy które można przeczytać na innych blogach) są przerażające. W takim sensie, że wszystko zaczyna się „tak niewinnie”. Chociaż super, że pokazują, że można z tego wyjść.
Bardzo fajnie napisane. Szczerze mówiąc to nawet nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to faktycznie tak jest, że sami się pakujemy w ten owczy pęd, za czymś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy
nie mam i nigdy nie miałam kredytu. czuję się bogata 🙂
Zgadzam się w 100%
🙂 Człowiek to taka przewrotna istota, woli uczyć się na swoich błędach zamiast na innych.