Nie wiem, czy to jakieś przesilenie zimowe, czy jakieś inne tajemnicze czynniki, ale jestem ostatnimi dniami kompletnie wykończona. Książka utknęła w składzie (chciałam być Zosią Samosią i wszystko sama zrobić… i teraz muszą po mnie poprawiać) tracę już nadzieję, że trafi do Was przed Świętami. Zapewne będzie już wydrukowana, ale wiadomo, jak działa poczta w tym okresie…
Ale przechodząc do rzeczy… listopad był dobrym miesiącem. Bez problemu zmieściliśmy się w budżecie, poniżej możecie zobaczyć pełne zestawienie.
Prezentowane tu wydatki, to koszty życia 3-osobowej rodziny. Mieszkamy w średniej wielkości mieście, w mieszkaniu rodziny (nie płacimy za wynajem, tylko czynsz i rachunki). Wróciłam już do pracy (:)!), do której dojeżdżam 70 km w jedną stronę, ale na szczęście tylko 2 dni w tygodniu (jednego dnia jadę sama, drugiego dnia ze znajomymi, więc dzielimy się kosztami paliwa). Oszczędnicki do pracy chadza na piechotę. Junior ma już ponad 1,5 roku! :), ale oprócz tego, że je tyle, co my… nie generuje innych, dużych kosztów. Nie mamy żadnych kredytów. Wydajemy mniej, niż zarabiamy (jednak jako że nie chcemy się dzielić przychodami, nie zdradzam, ile oszczędzamy).
Kategoria I – rzeczy najważniejsze i niezbędne
Rachunki podstawowe bez większych nieprzewidzianych wydatków. Jedyna niemiła niespodzianka, to mój rachunek za telefon. Zachwycałam się jakiś czas temu NJU, ale niedokładnie sprawdziłam warunki umowy, czy też listę bezpłatnych numerów. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. W każdym razie okazało się, że „bezpłatny numer” dzięki któremu wgrywam się na konferencje w pracy wcale nie jest bezpłatny ;(. Właściwie moja wina, bo powinnam to wcześniej zweryfikować. Ale teraz przynajmniej wiem, że nie mogę z niego korzystać z komórki :).
Wydatki podstawowe 50 zł na plusie ;). To zasługa zakupów spożywczych, ale to pewnie dzięki ostatnim zakupom w październiku.
W tym miesiącu zwiększyliśmy budżet Juniora, bo potrzebował paru ubraniowych rzeczy (pełnego podsumowania możecie się spodziewać w marcu) i pojawiły się (niestety) wydatki na leki – prawie 50 zł ;(. Na szczęście nic poważnego. [450 zł to opłata za 3 godziny dziennie w prywatnej placówce].
Do kosztów transportu nie mam właściwie żadnego komentarza ;). Miło mieścić się w budżecie.
Nie martwcie się, że aż tak chorujemy. Ponad połowa tej kwoty to profilaktyka (spore zapasy witaminy D i innych zimowych wspomagaczy).
W grudniu albo styczniu czekają nas większe wydatki, ale póki nasze garderoby w zupełności nam wystarczają. ok 40 zł wydałam na nowe (porządne) fleki w moich kozakach, a reszta to drobne zakupy Oszczędnickiego.
Kategoria I 90 zł na plusie! Podejrzewam, że w grudniu nie będzie tak dobrze. W końcu Święta ;), ale jesteśmy na to przygotowani. Mam nadzieję, że Wy też 😉
Kategoria II
Kategoria zachcianki wprawdzie tylko 10 zł na plusie, ale niezmiernie cieszy mnie fakt, że w końcu zmieściliśmy się w przewidzianym limicie na śmieci!!! Jestem przekonana, że teraz będzie już tylko lepiej ;). Oglądaliśmy w listopadzie film dokumentalny „Before The Flood” i Oszczędnicki powiedział, że już nigdy więcej nie kupi nic, co ma olej palmowy. A że większość śmieciowego jedzenia ma ten składnik… to zakupy zostały znacząco ograniczone! Oczywiście zachęcam Was do tego samego (może kiedyś napiszę o tym post :)),
Kolejna kategoria na plusie (niemal 50 zł!). Właściwie nie mam co dodać 😉
Jesteśmy zadowoleni z naszego listopadowego budżetu. Wydaliśmy 150 zł mniej, niż planowaliśmy! W grudniu szacujemy, że wydatki wzrosną o ok.400 zł. Ale oczywiście mamy wszystko „rozpisane” :).
Jak Wasze listopadowe budżety? Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni :).