Czerwiec nie był dla nas łaskawy… Chociaż może raczej to my nie byliśmy łaskawi dla naszego budżetu? Tak jak rok temu przekroczyliśmy założony próg finansowy, tym razem „jedynie” 200 zł. Wydaje mi się jednak, że będziemy musieli zmodyfikować nieco nasze założenia. I skoro wiemy, że np. w danym miesiącu czekają nas większe wydatki, po prostu zwiększyć budżet. 3300 zł jest dla nas kwotą optymalną na podstawowe (i mniej potrzebne) wydatki. Nie czujemy, że czegoś sobie specjalnie odmawiamy. Ale kiedy na horyzoncie pojawią się dodatkowe koszty, możemy bez problemu zwiększyć nieznacznie ten limit, ale mimo to spróbować zmieścić się w „domyślnej kwocie” (jeśli jednak nie masz takiej swobody, polecam fundusz wydatków nieregularnych). W czerwcu wydaliśmy ponad 3500 zł. Dlaczego przekroczyliśmy ustalony budżet? Zaraz się dowiecie :).
Prezentowane tu wydatki, to koszty życia 3-osobowej rodziny. Mieszkamy w średniej wielkości mieście, w mieszkaniu rodziny (nie płacimy za wynajem, tylko czynsz i rachunki). Wróciłam już do pracy (:)!), do której dojeżdżam 70 km w jedną stronę, ale na szczęście tylko 2 dni w tygodniu (jednego dnia jadę sama, drugiego dnia ze znajomymi, więc dzielimy się kosztami paliwa). Oszczędnicki do pracy chadza na piechotę. Junior ma już roczek! :), ale póki co nie generuje dużych kosztów. Nie mamy żadnych kredytów. Wydajemy mniej, niż zarabiamy (jednak, jako że nie chcemy się dzielić przychodami, nie zdradzam, ile oszczędzamy).
Tym razem to już naprawdę ostatni taki wysoki rachunek za telefon! W końcu mój numer został przeniesiony do NJU mobile… Trochę zamieszałam z tym przechodzeniem do nowego operatora, dlatego trwało to tak długo… ale w końcu jest! W przyszłym miesiącu zejdziemy z rachunkami domowymi poniżej 1000 zł :).
Piszę Wam, że w kuchni jest wiele możliwości do oszczędzania, a w czerwcu „oszaleliśmy” z ilością sezonowych owoców. Z drugiej strony zrobiliśmy też zapasy produktów suchych, więc zapewne w lipcu wydatki jedzeniowe będą niższe. Zauważyłam taką prawidłowość, że jednego miesiąca wydajemy mniej, a kolejnego więcej niż ustalony limit. Ciekawe, czy w ostatecznym rozrachunku „wyjdziemy na zero” (plan vs. rzeczywistość).
Junior jeszcze nigdy w życiu „nie wydał” tylu pieniędzy! 🙂 Mieliśmy jednak nadprogramową wizytę u lekarza, bo jeśli chcielibyśmy czekać na wizytę w ramach NFZ, dostalibyśmy się dopiero w grudniu… A wiadomo, że w przypadku takich maluchów czas jest często sprawą krytyczną. Prawie 250 zł to sandałki i ubrania (wszystkie kupione na wyprzedażach :)). O ile wcześniej byłam „wyznawczynią” lumpeksów dla maluchów, tak teraz dość ciężko mi znaleźć ubrania w dobrym stanie. [Jeśli szukacie miejsc, gdzie w dobrej cenie kupić dziecięce ubranka zerknijcie na ten wątek w grupie Dziecko bez kosztów].
Koszty transportu w miarę w ryzach. Nie widzę możliwości ich obniżenia.
Planów wydatkowych nie było (przecież to czerwiec, więc jakie choroby). Ale Oszczędnicki przez prawie 2 tygodnie kaszlał… Do Juniora przypałętał się też jakiś katar i kaszel (pierwsza choroba w życiu! :P), więc zakupiliśmy witaminę C w kropelkach i spray do nosa.
W ogólnym rozrachunku Kategoria I przekroczona o prawie 250 zł. To wszystko „wina” Juniora i niezaplanowanych wydatków na leki.
Poszaleliśmy za to z prezentami. Wprawdzie mieliśmy plany… ale okazało się, że mieliśmy ochotę obdarować jeszcze kilka osób. Ale to wszystko były albo bardzo praktyczne, albo bardzo potrzebne prezenty :).
Wszystkie kategorie „na czerwono”. Po prostu „tak wyszło”. Nie wiem, czy miesiąc temu nie „tłumaczyłam się” podobnie, albo dwa miesiące temu? No co zrobić. Czasem (chociaż ostatnio chyba coraz częściej) tak wychodzi. Może postaramy się w lipcu i sierpniu zmniejszyć wydatki w kategorii „śmieci”. Oszczędnicki już się prawie dał przekonać 😛
Mimo tych czerwieni w tabeli „zachcianki” Kategoria II przekroczona tylko o 26 zł… Mam jednak nadzieję, że w lipcu będziemy na plusie (i to sporym).
Ostatecznie wydaliśmy ponad 200 zł więcej, niż zakładany budżet. Chociaż (tak jak pisałam na wstępie) mogliśmy przewidzieć np. wydatki związane z ubraniami Juniora. To pierwszy miesiąc, z którego nie jesteśmy do końca zadowoleni. Ale kto nie popełnia błędów, ten niczego nowego się nie uczy… :). Mam zatem nadzieję, że lepiej rozplanujemy wydatki w lipcu. Trzymajcie kciuki.