Niedawno Junior skończył ROK! 🙂 Z tej okazji podzieliliśmy się z Wami Jego pierwszymi rocznymi wydatkami. Jestem niezmiernie ciekawa, jak będą się kształtowały nasze finanse w nadchodzącym roku. Mam nadzieję, że póki co nie zmieni się wiele, chociaż na pewno będziemy musieli wykazać się inwencją, jeśli chodzi o odzież. Buty (które przecież trzeba kupować nowe) też swoje kosztują… Na razie planujemy z miesiąca na miesiąc i póki co nie ma zmian 😛
Pamiętacie o cyklu Jak oszczędzić na dziecku? Wiecie, że czasem trzeba przekornie podejść do tematu i np. utwierdzić ludzi w ich postawie, że nie warto oszczędzać. Dzisiaj przedstawiam Wam listę TOP 10 gadżetów, rodzicielski „masthew”, bez którego właściwie nie możecie nazywać się rodzicem… Zapnijcie tylko pasy, bo będą ostre zakręty 🙂
1. Analizator płaczu
Gadżet być może już Wam znany, bo jest dość „popularny”. Ale doprawdy nie wiem kto chce wydawać pieniądze na takie rzeczy 🙂 Ciężko mi też uwierzyć w skuteczność tego urządzenia, bo przecież każde dziecko ma inny płacz… Chociaż z drugiej strony jestem ciekawa, co by pokazywał przez pierwsze dwa miesiące Juniora (kiedy to darł się nieustannie). [250 zł]
2. Mimo Baby Monitor
To już wyższa technologia. Zestaw kilku bodziaków z miejscem na urządzenie wysyłające parametry życiowe maluszka na telefon rodziców. Żeby taki gadżet był przydatny, to chyba trzeba mieć ogromny dom i zostawiać dziecko na piętrze, kiedy my siedzimy w ogrodzie… [200$]
3. Alarm mokrej pieluszki
Przyczepia się takie ustrojstwo do pieluchy i koniec z zastanawianiem się, czy Maluch zapełnił „pampersa”. Wcześniejsze wersje po prostu pipczały, teraz technologia poszła do przodu i niektóre alarmy można połączyć ze swoim smarftonem… Trzymanie urządzeń wysyłających jakiekolwiek fale koło genitaliów dziecka nie wydaje mi się jednak mądre…
4. Grzechotka z uchwytem na iphone’a
Wiem, że technologia idzie do przodu. Że w „dzisiejszych czasach” dzieciaki w podstawówce mają telefony (albo nawet wcześniej), ale smartfon dla niemowlaka? Na opakowaniu producent informuje, że to zabawka dla dziecka powyżej 6 miesiąca… [50-70 zł]
5. Nocnik z uchwytem na ipada
Wprawdzie Junior jeszcze sporadycznie korzysta z nocnika, więc może nie powinnam się wypowiadać. Może faktycznie nie da się inaczej? 🙂 [120 zł]
6. Podgrzewacz do wilgotnych chusteczek
Podobno mokre chusteczki są zimne i nieprzyjemne. Nie wiem, Junior specjalnie nie protestuje. Ale jeśli komuś to przeszkadza i nie ma co zrobić z pieniędzmi, to sobie może taki podgrzewacz kupić 😛 [200 zł]
7. Poduszka Zaky
To wygląda trochę przerażająco… Ale nie wiem, może jak się ma abstrakcyjnie „high need baby” to inaczej się nie da? [40$]
8. Wieszak na dzieci
Wprawdzie dziecko nie wygląda na niezadowolone, ale nosić ze sobą taki wieszak, żeby umyć ręce? 🙂 [40$]
9. Kask do raczkowania
Wiadomo, że rodzice martwią się o swoje dzieci, żeby sobie nie zrobiły krzywdy. Kask rowerowy to podstawa, ale kas do raczkowania?! [55 zł]
10. Poidełko dla dziecka
Mój hit! Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, jak Junior miałby korzystać z takiego urządzenia. Chociaż może właśnie byłaby to dla niego świetna zabawa? Gadżet jest reklamowany jako pomoc dla rodziców w przesypianiu nocy 😀 Tylko jakie mleko może „stać” przez całą noc? 🙂 [ 8$]
Na szczęście nie wszystkie te gadżety są dostępne w Polsce, chociaż korzystając z Internetu można przecież kupić „co się człowiekowi zamarzy”. Wydaje mi się, że jednak prym w nadopiekuńczości i wymyślaniu „ułatwiaczy życia” wiodą Amerykanie…
Jeśli szukacie sprawdzonych sposobów na zmniejszenie „dziecięcych kosztów” oraz wszystkich promocji w jednym miejscu, zapraszam Was do facebookowej grupy „Dziecko bez kosztów„.
Spotkaliście się wcześniej z którymś z tych gadżetów? A może znacie jeszcze jakieś fantastyczne urządzenia?